Płytnikowe kino – Filip z konopi
W dzisiejszym wpisie poznacie kolejny film, którego główna tematyka jest związana z życiem w blokach. Jakiś czas temu opisywałem film, zrealizowany w realiach lat siedemdziesiątych pt. Dzięcioł (https://tiny.pl/18rbpbt2). Filip z konopi został nakręcony z kolei w roku 1981, a do kin trafił dopiero po dwóch latach w roku 1983, co zapewne miało związek ze stanem wojennym w Polsce. Jest to gorzka komedia, przedstawiająca siermiężne lata osiemdziesiąte.

Akcja filmu dzieje się na przestrzeni jednego dnia i umiejscowiona jest w jednym z wielkich mrówkowców na warszawskim Wawrzyszewie. Fikcyjny adres bloku przy ul. Gogola 7, to tak naprawdę ul. Czechowa 2, gdzie mieszkał reżyser filmu Józef Gębski.

Głównymi bohaterami są Andrzej Leski (Jerzy Bończak) oraz jego żona – Krystyna (Magdalena Wołłejko). Mieszkają w trzypokojowym mieszkaniu. Żona jest w ciąży i marzy o zamianie mieszkania, ponieważ nie podoba jej się życie w bloku, gdzie mieszka dwa i pół tysiąca ludzi. Mąż, będący architektem, który projektuje właśnie takie bloki, nie jest z początku przekonany do tego pomysłu, dopiero po trafieniu żony do szpitala (rozpoczęcie porodu), próbuje znaleźć kandydata do zamiany mieszkań.

Para posiada już jedno dziecko, kilkuletniego chłopca. Do opieki nad nim oraz utrzymaniem czystości w mieszkaniu, zatrudniona jest gosposia Jańcia (Bożena Dykiel), która mieszka razem z nimi. Jest to osoba prosta, co można wywnioskować ze słownictwa, jakiego używa: No niech pan spojrzy, z jakimi łapami wyciągłam go z łóżka“, skarżąc się na ubrudzenie pościeli przez dziecko. Ojciec próbując ustalić, dlaczego syn nie umył się przed snem, dowiaduje się:
– Wieczorem nie było ciepłej wody
– Trzeba było poprosić Jańcię, żeby ci zagrzała.
– Prosiłem, nie było.
– Trzeba było umyć w takim razie w zimnej.
– Zimnej też nie było.
– Więc trzeba było umyć w letniej!
Ten kuriozalny dialog, pokazuje po pierwsze jak Andrzej jest nieobecny w życiu rodziny, ponieważ skupiony jest tylko na swoich projektach oraz przemyca również informacje, że po prostu woda była wyłączona w bloku.

Szarym porankiem, w kolejnej scenie widzimy tłumny wymarsz mieszkańców do pracy. Szereg obrazów pokazuje odbezpieczanie aut pod blokiem, ludzie zdejmują kłódki z aut, łańcuchy z kierownic. Po odkryciu brezentu na jednym z maluchów, widać że ktoś ukradł koła i auto stoi na cegłach. Tłum prawie jednakowych marek aut rusza ku wyjazdowi. Scena ta pokazuje, powszechność procederu kradzieży aut/części w latach osiemdziesiątych – mieszkańcy starają się zabezpieczyć wszelkimi sposobami swój majątek.

Pod blok dociera matka głównej bohaterki (Irena Byrska). Scena z poszukiwaniem bloku, w którym mieszka jej córka otwiera chwilę wcześniej film. Ogromny, szary blok, znajduje się na odludziu, co zobrazowane jest przez pianie kogutów, obecność chat z drewna i pól. Od dozorcy bloku, dowiaduje się adresu głównych bohaterów.

Przedstawiane w filmie mieszkania są ciasne, prawie nie różniące się od siebie kolorystyką, meblami, ustawieniem. Jest to ukazywane w kolejnych scenach filmu. Podczas śniadania w kuchni do Jańci i Krystyny wchodzi ankieter. Zaczyna się groteskowy ciąg pytań np.:
– Winda jest?
– Jest. A pan nie windą?
– Windą! Ale to pani odpowiada…
Gdy pada pytanie o wodę, żona próbuje zgłosić problem braku wody w bloku i uzyskuje odpowiedź: przejściowe trudności się nie liczą. Cała dalsza część ankiety jest utrzymana w takim groteskowym dialogu, Krystyna wylicza co zmienili po wprowadzeniu do mieszkania, po uprzednim pytaniu o to: przestawiliśmy łazienkę, przesunęliśmy licznik, zmieniliśmy podłogę, zburzyliśmy ściankę, zbudowaliśmy nową i zamurowaliśmy otwory wentylacyjne, bo wiem= pan, te insekty, mrówki faraona i różne takie inne karaluchy. Po zakończeniu tej długiej wyliczanki, ankieter chce jeszcze wiedzieć, co chcieliby zmienić dodatkowo – mieszkanie, odpowiada żona, na co ankieter wynosi się z domu.

Następnie żona wchodzi do Andrzeja i oznajmia mu, że już się zaczęło. Mąż na to: Co, Filip? To niemożliwe, przecież lekarz mówił, że to dopiero za tydzień. Architekt szykuje się do pracy i po samochód, aby odwieźć żonę do szpitala. Na korytarzu spotyka teściową, która bezsilna czekała pod drzwiami, ponieważ dzwonek nie działał i nikt jej nie otwierał. W międzyczasie żona panikuje, ponieważ gosposia oznajmia jej, że się właśnie wyprowadza. Jest to kuriozalna scena, ponieważ jej odszykowany narzeczony (Wiesław Gołas), podjeżdża po nią swoim autem… z ostatniej klatki bloku. Uroczyście się witają i jadą z powrotem, kilka klatek dalej. W dalszej części filmu następuje ich ślub i wesele w bloku.

W filmie widzimy również same biuro projektowe, w którym pracuje Andrzej. Jest ono przedstawione również w groteskowy sposób. Dyrektor (Bronisław Pawlik) sam na zdjęciach nie odróżnia prawie jednakowych bloków, które zaprojektowali i gdzie one właściwie stoją. Sprzątaczka codziennie niszczy jego makietę osiedla na stole, ponieważ… czyści stół szmatą i w ogóle nie reaguje na uwagi, że niszczy jego pracę.

Aspekt komediowy filmu, wzmacnia udział członków kabaretu Tey – Zenona Laskowika, Bohdana Smolenia, którzy grają fachowców. Krążą pomiędzy mieszkaniami, oferując w ramach “fuch” naprawy w mieszkaniach, wstrzeliwanie kołków, w skrócie naprawiają usterki, które powstały podczas budowy bloku. Oczywiście robią to odpłatnie, otrzymując za to pieniądze. Niedoróbki w mieszkaniach to problem szczególnie lat 80, kiedy budownictwo mieszkaniowe znacznie się pogorszyło, chociaż i tak zawsze nie było pozbawione wad. U jednego z lokatorów mieszkanie jest tak przechylone, że woda w akwarium jest znacznie przekrzywiona, a stolik na kółkach przemieszcza się po podłodze, jeżeli nie zostanie zablokowany. Jest to tylko jedna ze scen z fachowcami. Podczas wielu innych, zawiązują się “kabaretowe” dialogi, co warto obejrzeć samemu.

Ponieważ z historii wiadomo o brakach w sklepach w tym okresie, a samo osiedle również zostało umieszczone na obrzeżach, to brak sklepów i zaopatrzenia był dotkliwy. Gdy pod blok podjeżdża rolnik z furmanką, aby sprzedaż jarzyny i jajka, to tłum mieszkańców od razu rzuca się na towar. Niestety zostaje on spłoszony przez dozorcę, a tłum pozostaje bez niczego.

Powoli zbliża się koniec filmu, oglądamy scenę powrotu mieszkańców autami z pracy i są one zabezpieczane na kolejną noc. Trwa również wesel w nowym mieszkaniu Jańci. Widzimy również jak życie w każdym mieszkaniu skupia się wokół wieczornego oglądania telewizji. Główny bohater rozmawia również ze swoim kolegą (Andrzej Kopiczyński) o zamianie mieszkania, ponieważ dowiedział się, że chciałby to zrobić. Niestety adres znajduje się tylko dwa bloki dalej, co nie urządza głównego bohatera.

Mam nadzieję, że zachęciłem was do seansu tego filmu, starałem się opisać go tak, aby nie zdradzać całości, co pozbawiłoby sensu oglądania. W ciągu godziny i osiemnastu minut, można obejrzeć realia mieszkania w latach 80, przyprawione dużą dozą gorzkiej ironii i satyry, które to były częścią życia ludzi tamtego pokolenia.
Źródła: wszystkie zrzuty pochodzą z filmu Filip z Konopi.