Żabianka – początek gdańskich bloków z fabryki domów
W roku 1969 w podgdańskiej wsi Kokoszki utworzony został Gdański Kombinat Budowy Domów. Miało to związek z wielką inwestycją – budową fabryki domów na radzieckiej licencji (system szczeciński). Kompleks zajmujący aż 56 hektarów, kosztował 300 mln złotych, a prace rozruchowe potrwały do końca 1971 r. Właśnie wtedy, zaczęło powstawać pierwsze nowe osiedle, do którego budowy, wykorzystano prefabrykaty z Kokoszek.

Inwestycja miała powstać pomiędzy ulicą Gospody, a Pomorską. Chociaż teren porastały głównie łąki i resztki lasu, to z jednej strony przyszłego osiedla można było spotkać przedwojenne domy, z drugiej niedawno wybudowane ogromne “szafy” osiedli Pomorska i Wejhera. Inwestorem była spółdzielnia Osiedle Młodych (tutaj wpis o jej początkach https://tiny.pl/b8tg96-x), a wykonawcą wyżej wspomniane przedsiębiorstwo.

Za projekt osiedla byli odpowiedzialny architekci: Roman Horodyński, Stefan Grochowski i Teresa Opić. W ramach budowy Żabianki powstało łącznie 18 budynków dziesięciopiętrowych i 16 czteropiętrowych. Ostatni budynek dziesięciopiętrowy powstał dopiero w roku 1992, na miejscu zlikwidowanej fabryki jarzeniówek POLAM przy ul. Pomorskiej 13. Projekt zakładał ustawienie bloków w kształcie plastrów miodu (podobnie jak na później zbudowanej Zaspie), w powstałych w ten sposób przestrzeniach pomiędzy budynkami, umieszczono place zabaw, szkoły oraz różne punkty usługowe. Takie ustawienie bloków, zapewniło również odpowiednie nasłonecznienie mieszkań i terenów zielonych. Na główną oś komunikacyjną osiedla wyznaczono wielki deptak, odizolowany od ruchu samochodowego, ciągnący się od stacji Szybkiej Kolei Miejskiej, aż do przejścia pod blokiem przy ul. Gospody 6 – którego łączna długość to aż kilometr.

Pierwszym blokiem oddanym do użytku 31 października 1972 r. został 4 piętrowy dom przy ul. Subisława 31. Tempo budowy bloków było tak szybkie, że czasem dochodziło do błędów i pomyłek, czego przykładem był błędny montaż budynku w pobliżu torów kolejowych. Ludzie jadący rano do pracy mogli obserwować szybki montaż prefabrykatów, piętro po piętrze, jednak gdy nadeszła pora powrotów z pracy wieczorem, budynku już nie było – jak wspomina Inżynier Ewa Wojtiuk, budowniczowie popełnili błąd i zamontowali płyty balkonowe na odwrót. Było to spowodowane tym, że każdy dopiero się uczył nowej technologii, a przy pośpiechu było o nie łatwo.

W odróżnieniu od dzisiejszego “standardu deweloperskiego”, mieszkania na Żabiance były gotowe do mieszkania od pierwszego momentu – podłogi były wyłożone parkietem oraz okładzinami, ściany były pomalowane lub wytapetowane. Łazienki były w pełni wyposażone, a kuchnie częściowo – zazwyczaj na nowych lokatorów czekały kuchenki oraz podstawowe szafki. Bloki były oddawane do użytku klatkami – gdy do jednych mieszkań wprowadzali się nowi mieszkańcy, to trwała budowa kolejnych klatek.

Inwestycja była traktowana prestiżowo, o czym świadczy przeprowadzenie “gospodarskiej wizyty” przez ówczesnego I Sekretarza PZPR Edwarda Gierka 2 lipca 1973 r. został on przywitany przez przedstawicieli Spółdzielni i Kombinatu oraz mieszkańców osiedla. Odwiedził on mieszkanie M-5, należące do Danuty Adamkowicz oraz drugie mieszkanie Państwa Dąbkowskich. Wizyta zachowała się na filmie, nakręconym przez Juliana Jaskólskiego i upowszechnionym na serwisie YouTube oraz portalu Dawna Żabianka. Po zakończeniu oglądania Żabianki, oficjele udali się na Przymorze.
Skąd wzięła się nazwa – Żabianka? Początkowo nowe osiedle nazwano roboczym tytułem Pomorska II. O rozważaniu nazw osiedla można przeczytać w numerze Dziennika Bałtyckiego z dnia 9 stycznia 1973 r. Dwoma innymi nazwami były Kokoszki oraz właśnie Żabianka. Ostatecznie wybrano tą ostatnią, która nawiązuje do tłumaczenia niemieckiej nazwy miejscowości Poggenkrug (Żabia Karczma).

Do roku 1976 zakończono pracę nad częścią mieszkalną – na powierzchni 40 ha zbudowano 33 bloki z ponad 4 tysiącami mieszkań dla ok. 16 tysięcy mieszkańców. Wspólnym wysiłkiem robotników, przyszłych mieszkańców, czy też nawet żołnierzy i więźniów do września 1974 roku udało się zbudować szkołę podstawową nr 89, dzięki czemu 700 nowych uczniów mogło rozpocząć naukę. Na początku wspomnianego wyżej deptaku, wybudowano pawilony handlowe, w tym Supersam.

Osiedle Żabianka wyróżnia się również rzeźbami z ceramiki, było to pierwsze miejsce na północy Polski, gdzie podjęto się takiego artystycznego eksperymentu, przewidzianego przez urbanistów na etapie planowania. Za tę stronę inwestycji była odpowiedzialna grupa artystów z Grupy Kadyny (w miejscowości pod Elblągiem o tej nazwie istniały Zakłady Ceramiki): Edward Roguszczak, Swietłana Zerling, Maria Kuczyńska, Hanna Żuławska i architekt Jacek Krenz.

W środku osiedla, tuż przy deptaku została zbudowana fontanna autorstwa rzeźbiarza Edwarda Roguszczaka. Przedstawia ona formę spękanej z ziemi, z której tryska źródło. Niestety dzisiaj od wielu lat jest nieczynna i niszczeje.

Na jednym z bloków przy ul. Gospody, widnieje płaskorzeźba p.n. “Futerały” autorstwa Swietłany Zerling. Przedstawia ona nagich ludzi, przez co żartobliwie mieszkańcy nazywały tę kompozycję gołymi babami. Inne rzeźby, w podobnej stylistyce można znaleźć w kilku punktach Żabianki. Z kolei duża ceramiczna kompozycja pn. “Fale” w formie ściany, zdobi osiedle przy Supersamie – jej autorem był Jacek Krenz.


Praca artystów w ramach projektu nie kończyła się na samych kompozycjach rzeźb i reliefów. Zagospodarowane zostały również przestrzenie w formie górek, kwietników, indiańskich wiosek, gdzie wykorzystano naturalne materiały – glinę, drewno, kamienie i liny, które stanowiły kontrast dla szarych bloków. Dodatkowo wykonano zasadzenia zieleni i drzew.

Osiedle Żabianka w latach 70 było uważane za nowoczesne, a otrzymanie mieszkania w nim nie było łatwe. Aby zwiększyć swoje szanse, dużo młodych ludzi pracowało przy jego budowie, a ekwiwalent pieniężny za czas spędzony przy pracach (było to ponad 1000 godzin) lądował na książeczkach mieszkaniowych. Dzięki temu zabiegowy, udawało się pokryć wkład własny na mieszkanie. Z kolei część mieszkań była sprzedawana za dewizy, najczęściej marynarzom, którzy mieli dostęp do zagranicznej waluty w PRL. W ten sposób mieli pierwszeństwo przy wyborze danego mieszkania i piętra, na którym się znajdowało. Dodatkowo, pracownicy stoczni również dostawali szybciej mieszkania. Pozostali przyszli lokatorzy musieli liczyć na szczęście przy ogłaszaniu list kolejkowych do losowania mieszkań.

Początkowo Żabianka, jak większość osiedli w PRL, nie była zagospodarowana od razu. Gdy pierwsi lokatorzy wprowadzali się do gotowych bloków, w krajobrazie dominowało błoto, brak było placów zabaw, punkty usługowe i szkoły nie powstawały od razu, trzeba było trochę poczekać na zagospodarowanie przestrzeni i zasadzenia nowej zieleni. W pierwszych blokach w pewnym momencie wstrzymano oddawanie mieszkań, ponieważ w ramach okiennych odkryto fenol – szkodliwy dla zdrowia materiał, którym były nasączone sznury dookoła okien. Osiedle dopiero w 1975 r., czyli pod koniec inwestycji zyskało przystanek Szybkiej Kolei Miejskiej.

Dzisiaj, po wielu latach na terenie Żabianki dalej rośnie sosnowy lasek, który istniał już przed budową osiedla. Dodatkowo zieleń sadzona w latach 70 też zyskała odpowiednie rozmiary, liczne górki, przy których istnieją starsze i nowsze place zabaw dalej cieszą dzieci. Podczas przechadzki deptakiem można wstąpić do wielu punktów usługowo-handlowych, a same bloki już dawno zostały ocieplone, a elewacje mają ujednolicone barwy, neutralne dla otoczenia – udało uniknąć im się malowania w tzw. “pastelozę”, tak powszechną w wielu polskich osiedlach,
Źródła:
https://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Firma-ktora-buduje-w-Gdansku-od-50-lat-n151558.html
Portal Dawna Żabianka.
Dziękuję za kolejny ciekawy tekst i też za publikowanie tutaj. Ostatnio prawie wszyscy zamykają swoje treści na instagramie 🙁
Dziękuję za te miłe słowa.
Czy wiadomo jakie dokładnie rozwiązania z ZSRR użyto w systemie szczecińskim? Bo zwykle mówi się o licencji czy linii technologicznej, ale nigdy nie znalazłem bardziej konkretnych informacji
Ja też niestety nie dotarłem do dokładnych informacji, pomimo czytania o systemie szczecińskim w wielu technicznych źródłach z epoki. Więc wydaje mi się, że była to licencja.